Między Wschodem i Zachodem
Z otrzymanych danych jednoznacznie wynika, że ilość zgonów z powodu chorób sercowo-naczyniowych w Europie spada. Jest to tendencja pozytywna. Niestety, sytuacja w poszczególnych krajach często jest diametralnie różna. Widoczne są bardzo istotne różnice między Europą Zachodnią, Centralną i Wschodnią. W biedniejszej części starego kontynentu sytuacja wciąż jest bardzo zła. Największą umieralność z powodu chorób sercowo-naczyniowych odnotowano w Bułgarii, Rosji i Ukrainie. W Polsce jest ona również duża i przyjmuje różne wartości, zależnie od regionu kraju. Nadal istnieje konieczność prowadzenia skutecznych działań prewencyjnych. Zauważalny jest jednak pewien postęp. Dzięki spopularyzowaniu w latach 90. stosowania tłuszczów wielonienasyconych, a tym samym eliminacji z diety tłuszczów nasyconych, znacznie spadła w naszym kraju umieralność z powodu niedokrwiennej choroby serca. – Poprawa stanu zdrowia, którą odnotowano w krajach Europy Zachodniej, spowodowana jest przede wszystkim próbą eliminacji głównych czynników ryzyka sercowo-naczyniowego i zmianą stylu życia. Prewencja jest dużo skuteczniejsza niż leczenie, podkreślał goszczący niedawno w Polsce prof. Robert Ross z Uniwersytetu Queens, który wziął udział w III Konferencji Naukowej Instytutu Aterotrombozy. Konieczne są rozwiązania systemowe, w które będą zaangażowani wszyscy obywatele. Takie działania wprowadzono m.in. w Finlandii, gdzie osiągnięto duży spadek umieralności z powodu chorób sercowo-naczyniowych – podsumowuje raport dr hab. Janina Stępińska, przewodnicząca Rady Naukowej Instytutu Aterotrombozy, kierownik Kliniki Wad Nabytych Serca i Oddziału Intensywnej Terapii Kardiologicznej Instytutu Kardiologii w Warszawie.Ciągle osiągamy większe sukcesy w leczeniu chorób sercowo-naczyniowych niż przy stosowaniu prewencji. Prof. dr hab. Krzysztof Narkiewicz, konsultant krajowy w dziedzinie nadciśnienia tętniczego, omawiając wyniki raportu, zaznaczył: – Badania epidemiologiczne wskazują, że w Polsce ponad 8 milionów dorosłych choruje na nadciśnienie, a kolejne 8–9 milionów zagrożonych jest jego rozwojem. Należymy do krajów europejskich o największym spożyciu sodu i najmniejszym stopniu aktywności fizycznej. Wzorem innych państw, m.in. Finlandii, konieczne jest podjęcie współpracy z przemysłem spożywczym w celu ograniczenia stosowania chlorku sodu. U około 30% chorych nadciśnienie nie zostało nigdy rozpoznane. Konieczna jest zatem edukacja społeczeństwa dotycząca czynników zwiększających ryzyko rozwoju i zagrożeń płynących z podwyższonego ciśnienia. Aż 45% chorych pomimo leczenia nie uzyskuje zadowalającej kontroli ciśnienia tętniczego. Wynika to m.in. ze znacznie rzadszego stosowania preparatów złożonych. Polska to jeden z nielicznych krajów europejskich, w którym taka forma leczenia przeciwnadciśnieniowego nie jest objęta refundacją.
Natomiast prof. dr hab. Zbigniew Gaciong, konsultant krajowy w dziedzinie chorób wewnętrznych, stwierdził, że: – Nadal znacząco różnimy się od starej Unii spożyciem warzyw i owoców oraz rozpowszechnieniem nałogu palenia tytoniu. Metodą poprawy może być zwiększenie składki ubezpieczeniowej u palaczy tytoniu czy dodatkowe wynagradzanie lekarzy POZ w zależności od skuteczności prewencji pierwotnej. Prawdopodobnie, w naszym kraju również ma miejsce „inercja terapeutyczna” w zachowaniu lekarzy, którzy nie reagują na niezadowalającą kontrolę ciśnienia tętniczego u chorych. Papierosy są u nas znacznie tańsze niż na zachodzie Europy. Wyniki badania SPOK (Standard Podstawowej Opieki Kardiologicznej) wskazują, że nadal znaczna część pacjentów z chorobą wieńcową nie otrzymuje należnego zestawu leków o udowodnionej skuteczności w prewencji wtórnej.